4.6.07

Idzie nowe




Mia:
Jak się wprowadził byłam wściekła i przerażona. Dwa dni spędziłam pod kołdrą i czekałam aż go wyniosą. Ale nie – on tu został! W moim domu! Choć naprawdę jaki on mój – dopiero się tu wprowadziliśmy, a mój stary dom pożegnałam wielkim krzykiem. Aż sąsiedzi z klatki wychodzili zobaczyć co się dzieje! Chata nie powiem, nawet mi się podoba, ale nie ma to jak stare kąty. Wracając do Rudolfa – bezczelny gówniarz, wiecie taki w typie pryszczatego gimnazjalisty.



Rudolf:
Ta chałupa bardzo mi się spodobała, od razu poczułem się dobrze. Chociaż trasa z Warszawy mnie wyczerpała, to była mordęga. Nie lubię jeździć autem, no chyba, że sam miałbym prowadzić. Chałupa pierwsza klasa i nowych starych kumałem już wcześniej – nawet spoko. Ona to pamiętam się we mnie zabujała od razu i mówiła mojemu prawdziwemu staremu, że jakby kiedyś wyjeżdżał zagranicę, albo poznał kobietę z alergią, to że ona go weźmie. A tu co? Stary poznał kobitę i zaraz potem ona była w ciąży! I ona nie lubi kotów i boi się toksoplazmozy! I on mnie oddał!!! Nie będę opowiadał co przeżyłem, mam szacunek do starego i nic tego nie zmieni. Wiem, że on za mną tęskni, piszemy do siebie czasem na gadu jak laptop jest otwarty.

Brak komentarzy: