11.6.07

Imprezy


Mia:
Nie cierpię imprez a oni tu teraz ciągle parapetówki organizują. Przychodzę, tłumaczę, że źle znoszę tłumy i głośną muzykę, ale oni mają to gdzieś. Za to ten jamajski alfons jest w swoim żywiole. Że niby taki słodziutki, daje się obściskiwać każdej babie i facetowi też. Wszyscy piszczą. A potem mnie wyciągają – ze taka piękna, ale niedostępna. I dobrze niech tak zostanie, nie życzę sobie bywać na imprezach.


Rudolf:
Lubię dziewczynki, nie ma co! Kolesie też są fajni. Ale nie ma to jak przytulić się do ładnej dziewczyny. Tutaj widzicie mnie na zdjęciu z Karolą – słodka nie? Wysłałem to zdjęcie do starego, tego z Warszawy, Pawła, i zaraz chciał, żebym go z nią umówił, że jej pokaże Warszawę. Ale mu powiedziałem, żeby teraz lepiej nastawił się na bawienie dzieci a nie kociaków. Niezłe, co? Dużo ładnych dziewczyn się tu kręci i ja uwielbiam imprezki!

6.6.07

Mia:
No nie mogę! On potrafi mnie z szafy wyciągnąć jak śpię! Dostanie kiedyś po nosie i krew się poleje. A w nocy to on w łóżku śpi ze starymi. Słów mi brak. Włazi między nich i się rozpycha a oni są zachwyceni! Są siebie warci, naprawdę. Trzymam się od tego wszystkiego z daleka. Niech dadzą jeść i dowidzenia. Dobrze, że teraz są dwie michy, zawsze jest co przegryźć. Słyszałam, że starsza nieraz się skarżyła, że on tyle żre i że jego stary będzie musiał alimenty słać. I sika też dużo. Po jego wizycie w naszej wspólnej (!) toalecie jest straszny syf! Wykopuje piasek na zewnątrz, no a starzy nie są raczej demonami czystości. Nie lubią nam zmieniać za bardzo. Jak wyjechali na weekend i nas zostawali samych bez opieki to tyle kup narobiliśmy, że jak starszy to zobaczył to prawie wymiotował. A jak śmierdziało!


Rudolf:
Tyle ptaków jest w Toruniu! W Warszawie nie było na co polować! Ale okna są ledwie uchylone i nie mogę się przecisnąć. Może jakbym schudł…Jednak cały czas próbuję. Wiem, że starsi boją się, że kiedyś się zawieszę i uduszę, ale spoko, jestem ostrożny. Mogliby załatwić takiego ptaszka tutaj do chałupy. Słyszałem, że jak robili remont to odkryli, że tu mieszkają nietoperze. Szkoda, że się wyniosły przede mną. Polowanie na Batmana, to byłoby kino!

5.6.07

Razem gorzej



Mia:
Na początku mu powiedziałam, że ma się do mnie nie zbliżać i pod żadnym pozorem ma nie włazić do sypialni. Bał się mnie, dalej trochę się boi. I dobrze. Parę razy oberwał, nawet do krwi, na szczęście nikt się nie pokapował bo chłopak owłosiony. Nie cierpię gościa, ciekawskie jajo i lizus! Jak on do starych się mizia! Patrzeć na to nie można, zachowuje się jak pies. Ładuje się im na klatę, łep wpycha pod brodę i jeszcze łapami obejmuje! Kto to słyszał, żeby kot się tak zachowywał! Honoru nie ma. Ale olewam to, przynajmniej mnie już stara tak nie miętosi odkąd ma swojego „słodkiego Rudiego”. Co to jest za stworzenie, czasami naprawdę nie mogę uwierzyć!


Rudolf:
Mia to niezła laska jak na swoje lata. Hmm, gdybym mógł….Ale barbarzyńcy wycięli mi jaja! Wyobrażacie sobie??? Mia zresztą też jest powycinana. Dzieci to bym razem nie chciał, ale laseczki! Ach! Mogę sobie tylko pomarzyć. Zaczepiam ją, troszkę podrywam, lubię za nią biegać. Ale to jest zołza, ciągle na mnie syczy. Niech se syczy, mam niezły ubaw (czasami nieźle mnie nastraszy).

4.6.07

Idzie nowe




Mia:
Jak się wprowadził byłam wściekła i przerażona. Dwa dni spędziłam pod kołdrą i czekałam aż go wyniosą. Ale nie – on tu został! W moim domu! Choć naprawdę jaki on mój – dopiero się tu wprowadziliśmy, a mój stary dom pożegnałam wielkim krzykiem. Aż sąsiedzi z klatki wychodzili zobaczyć co się dzieje! Chata nie powiem, nawet mi się podoba, ale nie ma to jak stare kąty. Wracając do Rudolfa – bezczelny gówniarz, wiecie taki w typie pryszczatego gimnazjalisty.



Rudolf:
Ta chałupa bardzo mi się spodobała, od razu poczułem się dobrze. Chociaż trasa z Warszawy mnie wyczerpała, to była mordęga. Nie lubię jeździć autem, no chyba, że sam miałbym prowadzić. Chałupa pierwsza klasa i nowych starych kumałem już wcześniej – nawet spoko. Ona to pamiętam się we mnie zabujała od razu i mówiła mojemu prawdziwemu staremu, że jakby kiedyś wyjeżdżał zagranicę, albo poznał kobietę z alergią, to że ona go weźmie. A tu co? Stary poznał kobitę i zaraz potem ona była w ciąży! I ona nie lubi kotów i boi się toksoplazmozy! I on mnie oddał!!! Nie będę opowiadał co przeżyłem, mam szacunek do starego i nic tego nie zmieni. Wiem, że on za mną tęskni, piszemy do siebie czasem na gadu jak laptop jest otwarty.